Zdrowy Białystok

Sobota, 23 11 19:27

Ostatnia modyfikacja:sobota, 23 11 2024

Robię w życiu to, co lubię

281111O tym, czy lekarz pamięta, aby dbać o zdrowie z prof. dr hab. Janem Stasiewiczem, lekarzem gastrologiem i wiceprzewodniczącym Okręgowej Rady Lekarskiej w Białymstoku rozmawia Barbara Klem.
- Od kilkunastu lat jestem dziennikarką. I mam taki zły nawyk, że jak sięgam po gazetę, to ją oceniam, a nie delektuję się jej czytaniem. Pan, po półwieczu pracy w zawodzie lekarza, też ma pewnie inne spojrzenie na zdrowie, badania profilaktyczne i wizyty w przychodni. Czy lekarz myśli o swoim zdrowiu?
- Myśli, na pewno myśli. Ale jest to inne myślenie, inne podejście do tematu. U mnie dodatkowo wynika to być może z faktu, że jesteśmy bardzo charakterystyczną rodziną, rodziną lekarską. Jestem lekarzem, synem lekarza, mężem lekarki i ojcem lekarki. Nawet moja wnuczka nie wyklucza kontynuowania rodzinnej profesji. Więc ogólnie mówiąc jest nudno, jest zbyt medycznie. Jedyne szczęście, to każdy ma inne specjalizacje (śmiech).
- Więc jaka jest ta recepta?
- Moja recepta na zdrowie zawiera dwa bardzo ważne składniki. Pierwszy to odpowiednie podejście do życia. Zdrowa psychika to podstawowa sprawa. Choroby zaczynają się wtedy, gdy dusza choruje. Depresje sprawiają, że psuje się zdrowie fizyczne. A ono, czyli nasze ciało, to druga ważna rzecz. Ale tu prostego rozwiązania nie ma. Niektórzy mówią, że zdrowiu sprzyja tzw. ?higieniczny? tryb życia. Nie bardzo się z tym zgadzam, bo znam osoby, które nie żyły zbyt higienicznie, a dożywały sędziwego wieku. Według mnie czynnikiem warunkującym zdrowie jest praca. Ciągła, ciężka praca. Taka praca konserwuje. Przytoczę tu jako przykład lekarkę - okulistkę, która dożyła 100 lat, a właśnie ciężko pracowała. Wystarczy sobie wyobrazić, że przez kilka pierwszych lat po wojnie była jedynym okulistą w Białymstoku i radziła sobie. Załóżmy, że wtedy miasto było trzy razy mniejsze, ale wyobraźmy sobie to miasto z jednym tylko okulistą na wszystkie szpitale i poradnie! Moim zdaniem życie na dużych obrotach sprzyja zdrowiu. Obserwuję, że dużo osób przechodząc na emeryturę po aktywnej pracy zawodowej, szybko podupada na zdrowiu. Dlatego ja zupełnie świadomie po przejściu na emeryturę nie rozstałem się z zawodem. Przyjmuję pacjentów w Eskulapie, pracuję w Izbie, gdzie odpowiadam m.in. za wydawanie naszego wewnętrznego czasopisma ?Biuletynu Okręgowej Izby Lekarskiej?. Pracę redakcyjną bardzo lubię. Praca umysłowa chroni przed chorobą Alzheimera.
I to jest właśnie moja recepta na zdrowie fizyczne i psychiczne.
- A sporty, diety... W liceum był Pan miłośnikiem siatkówki?
- Tak, sport w tym czasie bardzo mnie pociągał. Dzięki niemu byłem tzw. przodownikiem nauki. Jeździłem na mistrzostwa akademickie w grze w siatkówkę. Grałem nawet w półzawodowej drużynie. Ale na tym się skończyło. Zawsze miałem słaby wzrok, więc nie mogłem myśleć o sporcie na poważnie. Uważam natomiast, że w życiu każdego z nas nie jest ważny sam sport, ale ważny jest ruch. Koniecznie trzeba się ruszać. Najlepiej i jednocześnie najprościej, to jak najwięcej chodzić pieszo. Bardzo dobrze wyrobić w sobie odruch biegania albo zaplanować chodzenie z kijkami. Powinniśmy temu poświęcać minimum dwie godziny dziennie. Trzeba je sobie zaplanować, bo na ogół nie myślimy o tym. Idziemy na łatwiznę i wsiadamy do samochodu. Ja staram się chodzić pieszo niemal wszędzie - kiedy poruszam się po Białymstoku. Jednak jestem zdecydowanym przeciwnikiem akcji typu: ?Białystok biega?. Tak duży wysiłek dla ludzi zupełnie nieprzygotowanych nie jest dobry. Biegać trzeba systematycznie, zaczynając od krótkich dystansów i powoli je zwiększając. Przez wiele lat miałem psa, to też polecam - jako pomysł na wyjście z domu.
Natomiast co do diety. Wyznaję zasadę absolutnego umiaru we wszystkim. Również w diecie. Trzeba zażywać wszystkiego, ale w odpowiednich ilościach. Jedna kawa dziennie nikomu zdrowia nie zabierze. Czy można kieliszek? Oczywiście. Cała literatura naukowa potwierdza i zachęca, że kieliszek czerwonego wina jest wręcz wskazany do obiadu. Obalam teorię, aby nie jeść jajek, gdyż są czystym cholesterolem. Bzdura. Dostarczany z zewnątrz cholesterol nie tak szkodzi, jak ten który organizm sam wyprodukuje. A wyprodukuje go z wszystkiego, nie tylko z jajek. Jem wszystko co lubię i serwuję sobie czasem jajecznicę z trzech jajek. Ważne, co radzę zapamiętać i przestrzegać, aby ostatni posiłek był na kilka godzin przed położeniem się do łóżka.
- W obecnym zapędzonym świecie ciągle się śpieszymy, a i tak jesteśmy spóźnieni. Pęd i stres, jak z tym sobie Pan radzi?
- Stres jest konieczny do życia. Odpowiednia dawka stresu mobilizuje nas do działania. Ale czynnik nie może być ani zbyt silny, ani trwać zbyt długo, gdyż wtedy wywiera negatywny wpływ na zdrowie. Prowadzę bardzo normalne życie z kłopotami, ludzie chorują, umierają. Oczywiście w czasie pracy zawodowej stres był większy, nigdy nie potrafiłem wyzwolić się od myślenia o pacjentach. Ludzie uznają mnie za spokojnego. Uważam, że w trudnych sytuacjach powinno się pokrzyczeć ze złości i nie tłumić jej w sobie. Wyjściem ze stresujących sytuacji jest - w moim przypadku - spacer, praca, czyli zajęcia, które odwracają uwagę od problemu. Lubię pojechać do swojego domku nad jeziorem, gdzie chętnie oddaję się koszeniu trawy (uśmiech). Ten dom w Atenach (gm. Nowinka) jest moją oazą spokoju. Tam odpoczywam, piszę. Tam powstała moja praca habilitacyjna. Radością życia jest robienie tego, na co człowiek ma ochotę. Więc stwarzam ku temu odpowiednie warunki. Ateny są takim miejscem.
- Wszystko niemal idealnie. Czyli nie ma Pan żadnych grzeszków, słabości?
- Strasznie źle toleruję czas wolny. Nie lubię weekendów, lubię normalność dnia codziennego. Stale muszę coś robić. Pracoholizm? Tego nie polecam innym. Nie potrafię korzystać z koncertów, kina, wystaw - może to po trosze wina słabego wzroku. Ale absolutnie nie narzekam. Jeżdżę na działkę i przyroda załatwia wszystko. Przyznam się też, że kiedy nie mogę spać w nocy, to pracuję. Mam świadomość, że z moim wzrokiem pisanie, czy czytanie szczególnie w nocy przy słabym sztucznym świetle jest mocno niewskazane. Mimo to, robię tak. Szczęśliwie nie udało mi się nauczyć palić.
- Dziękuję za rozmowę i - przy okazji - za wiele lekarskich rad dla naszych Czytelników. No i... zdrówka życzę w imieniu redakcji.

Fot. Archiwum

Szybki kontakt

  • Adres: ul. Bema 11, lok. 80, II piętro
    15-369 Białystok
  • Tel: 85 745 42 72
Jesteś tutaj: Strona główna Wywiady Robię w życiu to, co lubię