Decléor w Dworze Czarneckiego
- Sobota, 21 styczeń 2017 17:04
Zapewnienie dobrego samopoczucia ciału, umysłowi i skórze. To wizja przyświecająca marce Decléor. Spa&Wellness w Dworze Czarneckiego ma ją od niedawna w swojej ofercie.
- Długo szukałam marki, która spełniałaby oczekiwania filozofii naszego SPA, by oprócz pielęgnacji wykorzystywała techniki masażu oraz wysokiej jakości kosmetyki. Znalazłam ją - to Decléor - mówi Iwona Koller-Staszczak, kierownik strefy Spa&Welness w Dworze Czarneckiego w Porosłach.
Marka Decléor, jest prowadzona przez francuską wizjonerkę Solange Dessimoulie. Jej celem było stworzenie fundamentalnej, pełnej życiodajnej energii technologii, służącej kobietom i korzystającej z nieskończoności naturalnych, roślinnych zasobów.
- Pierwszy raz współpracujemy z marką, która w swojej ofercie ma aromaesencję. Jest to niesamowicie pachnąca substancja. Najprościej można powiedzieć, że jest to czysty, aktywny składnik pochodzenia naturalnego. Nie zawiera barwników, olejów mineralnych ani konserwantów. Składa się w 3% z olejów eterycznych i w 97% z naturalnych olejów roślinnych - tłumaczy Iwona Koller-Staszczak.
Marka Decléor oferuje mnóstwo różnych zabiegów. Do każdego wykorzystywana jest inna aromaesencja. To właśnie dzięki niej zwiększa się penetracja aktywnych składników, na poszczególnych etapach zabiegu.
- Zabiegi są inne niż te tradycyjne. Do wyboru mamy trzy sposoby ich wykonywania, które zależą od czasu ich trwania. Są półgodzinne, godzinne i półtoragodzinne. W każdym jest oczyszczanie skóry, demakijaż, masaż i pielęgnacja. Przykładowo ten najdłuższy składa się aż z siedmiu etapów. Każdy zabieg zaczynamy od demakijażu i diagnozy skóry, potem, by „rozładować” emocje, robimy masaż pleców. Następnie ponownie zajmujemy się twarzą. Klientka ma wykonywaną aromapresurę, aromadrenaż, aromamasaż. To wszystko razem ma na celu całkowite „dopieszczenie” naszego klienta, tak by czuł się komfortowo na każdym etapie zabiegu. Na koniec nakładamy maskę na twarz i wykonujemy masaż ramion i dłoni - dodaje pani Iwona.
Marzena Bęcłowicz, Fot. Decléor