Piekarnia Cziora zaprasza na pyszne gruzińskie przysmaki
- Czwartek, 10 czerwiec 2021 14:27
Cziora - mama ptak, dbająca o swoje pisklęta. Synonim troski, czułości, bezpieczeństwa i rodzinnego ciepła. Taką nazwę nosi gruzińska piekarnia, której właścicielami są Dorota Parzymies i Lasza Gongadze.
Marzena Bęcłowicz: Co skłoniło Was do otwarcia gruzińskiej piekarni w Białymstoku?
Dorota Parzymies: Rok temu przywoziliśmy do Białegostoku paczki żywnościowe dla Gruzinów, którzy w wyniku pandemii stracili pracę i znaleźli się w kryzysowej sytuacji. Ze łzami w oczach wąchali oni gruziński chleb, który dostaliśmy dla nich od jednej z warszawskich piekarni gruzińskich. Byliśmy zaskoczeni, gdy usłyszeliśmy, iż w tak dużym mieście, jak Białystok, nie ma takiej piekarni. Wracając do Warszawy zdecydowaliśmy, że spróbujemy zapełnić tę lukę na gastronomicznej mapie Białegostoku.
MB: Czyli nie jesteście stąd?
Lasza Gongadze: Białostoczanami jesteśmy od roku. Bardzo polubiliśmy to miasto i dobrze się tu czujemy. Najbardziej urzekli nas ludzie i wolniejszy rytm życia - zdecydowanie przypominający Gruzję.
MB: Co Cziora oferuje białostoczanom?
DP: Masę rarytasów! Wypieki przygotowujemy na bieżąco, z naturalnych produktów, bez „polepszaczy” i „przyśpieszaczy”. Czioromaniacy, jak z sympatią nazywamy naszych klientów, wiedzą, że na chleb puri trzeba czasem poczekać, bo ciasto drożdżowe rządzi się swoimi prawami.
MB: Chleb puri? Opowiedzcie coś o nim.
LG: Dorota, czyli żeńska część naszego duetu, jest bardzo wymagająca i nie idąca na kompromisy. Od początku było wiadomo, że musimy wybudować ceglany piec tone służący do wypieku tradycyjnego, gruzińskiego chleba puri. Piekarz przykleja go do ścianek pieca, a następnie w odpowiednim momencie odkleja. Wygląda to trochę tak, jakby nurkował do pieca. Nie bez powodu w Gruzji krąży anegdota, że zawód piekarza należy do jednego z najbardziej niebezpiecznych, gdyż piekarze wykonują istne akrobacje przy wypiekaniu chleba. Do puri przygotowujemy ciasto drożdżowe z mąki pszennej, według najstarszej gruzińskiej receptury. Chleb jest naszym absolutnym hitem – wielu klientów „skarży się”, że nie donosi go do domu zjadając po drodze. Gdy otworzyliśmy pierwszą piekarnię przy ul. Białówny 10 i nad okolicą zaczął unosić się zapach świeżego pieczywa, był on naszą najlepszą reklamą.
MB: Co jeszcze oferuje Cziora?
DP: Gruzja nie istnieje bez placków chaczapuri i pierogów chinkali. Chaczapuri to placek z lekko słonawym serem, którego mamy różne odmiany, charakterystyczne dla poszczególnych regionów Gruzji. Natomiast o pierogach chinkali można opowiadać godzinami. Kształtem przypominają duże sakiewki, zawierające w sobie farsz mięsny. Surowe mięso zawija się w fałdki ciasta. W trakcie gotowania wypuszcza ono bulion i w tym tkwi cała poezja związana z konsumpcją tego dania. Chinkali je się rękoma, a najważniejszy jest pierwszy kęs. Należy odpowiednio wessać się w pieroga, aby nadpić bulion znajdujący się w cieście. Jedząc chinkali wszyscy siorbią, delektując się wybitnymi walorami tego dania. Chinkali można zamówić w naszej drugiej piekarni przy ul. Boh. Monte Cassino 5.
MB: Czyli jesteście już siecią piekarni?
LG: Mamy dwie piekarnie i jedną winiarnię. Wielu klientów pytało nas o znane, gruzińskie wina. Dlatego pod koniec ubiegłego roku otworzyliśmy winiarnię (przy ul. Białówny 10), w której można kupić znakomite gruzińskie wina, brandy, czaczę (gruziński samogon), piwo i fantastyczne wina musujące. Aby dać mieszkańcom Podlasia namiastkę Gruzji oferujemy także gruzińskie przyprawy, znakomite sosy z mirabelek, granatu, papryki i pomidorów, gruzińskie kiszonki – czosnek, pędy dżondżoli i czosnek niedźwiedzi, legendarne gruzińskie lemoniady, miód, soki naturalne (z derenia, pigwy, morwy, granatu) i wodę Bordżomi pochodzącą z kurortu o tej samej nazwie.
MB: Należą się Wam gratulacje, że w tak ciężkim czasie odważyliście się na otwarcie dwóch piekarni i winiarni. Jakie macie dalsze plany?
DP: Rzeczywiście czasy były i są ciężkie, ale my jesteśmy uparci po polsku i po gruzińsku. Działamy nieprzerwanie, a liczne grono naszych klientów nie opuściło nas w najtrudniejszych momentach, za co bardzo wszystkim dziękujemy/დიდი მადლობა (didi madloba). A plany? No cóż, powiedzieliśmy kiedyś, że mamy ogromny apetyt na Podlasie. Wkrótce wyjeżdżamy do Gruzji dopiąć przygotowanie oferty turystycznej, gdyż Cziora chce pokazać klientom zapachy, smaki, dźwięki, magię i uroki wszystkich regionów Gruzji. Ja jestem przewodnikiem po Gruzji, a Lasza zdobywał kulinarne doświadczenie w najlepszych restauracjach w Gruzji. Oczekujcie więc na wyjątkowe zaproszenie pod ośnieżone szczyty Kaukazu! Poza tym podróże wpływają na nas twórczo, więc krążąc wśród winnic, klasztorów, koni, górskich serpentyn z pewnością wymyślimy coś jeszcze.
MB: Dziękuję za rozmowę.
Fot. Cziora