Zdrowy Białystok

Niedziela, 24 11 09:30

Ostatnia modyfikacja:niedziela, 24 11 2024

Zagubiona kobiecość

Justynałoś„Złośliwy rak piersi z przerzutem do węzłów chłonnych pachowych” – usłyszałam niespełna rok temu. Potem przypomniałam sobie, że moja mama zachorowała na raka w tym samym wieku co ja. Czy to możliwe, by historia zatoczyła krąg?
Wyszłam ze szpitala i po prostu stałam. Stałam i nie mogłam się ruszyć. Nie mogłam też płakać. A chciałam rozryczeć się jak dziecko. Chciałam wyrzucić z siebie żal. A tu nic. Po prostu nic. Dopiero, gdy wróciłam do domu, stanęłam przed lustrem i głośno do siebie powiedziałam: „Masz raka”. Rozpłakałam się. Rozwyłam się na maksa.
Wszystko jest w głowie
Codziennie czytałam motywacyjne posty w Internecie: „To co cię ogranicza, to twoja głowa”, „Pokonaj swoje lęki”. Brzmi fajnie, tylko weź i weź... Powiedz swoje głowie, że będzie dobrze, że ten dzień będzie twój.
Sprawy potoczyły się szybko. Diagnoza, chemia, operacja. Operacja podskórnej amputacji piersi z rekonstrukcją. Tak z rekonstrukcją. Dziś mogę powiedzieć, że jestem szczęściarą - mam swoją pierś.
3 stycznia rano przygotowałam się do operacji. Leżę i czekam. Czekam... Czy coś może pójść nie tak? Nie! Boże, niech to się wreszcie skończy. Chcę już zasnąć. Będę spała, będę miała znieczulenie, które pozwoli mi „wyjść” łagodniej z bólu pooperacyjnego. Dostanę też leki. Boże nie pozwól, bym cierpiała. Spraw, by było dobrze. Wszyscy będą pomocni. Wszystko pójdzie dobrze. Na pewnooo!
Mój nowy nabytek
Leżąc w szpitalnym łóżku nie mogłam przełamać się, żeby zajrzeć pod koszulę. Potem, gdy wstałam i zobaczyłam się w lustrze, nie mogłam uwierzyć, że w tak krótkim czasie można się aż tak zmienić. Ja - silna, energiczna, zawsze mająca wszystko pod kontrolą, stoję teraz blada, z podkrążonymi oczami, z włosami jak szczypior po burzy. I ona - moja nowa pierś. Czuję, że jest inna, ale nie mam odwagi jej dotknąć. Czy ktoś przywróci mi wiarę w moją kobiecość, mój seksapil? Czy ja nadal jestem kobietą? Czy będę miała odwagę nałożyć strój kąpielowy?
Czas na moją afirmację
Na oddziale poznałam wiele kobiet. Niektórym z nich nie zostawiano nic - po piersi była pustka. To wtedy zrozumiałam, że my same musimy przywrócić wiarę w siebie i swoją płeć. Musimy dać czas swojemu organizmowi na regenerację, a głowie na odpoczynek. Taki czas tylko dla siebie. Pozwoliłam sobie na niego. Podczas pobytu w Białostockim Centrum Onkologii zapomniałam o włosach, o toniku do twarzy, o balsamie. Spałam, czytałam, spacerowałam. Poznałam samą siebie na nowo. Miałam też szczęście spotkania fantastycznych osób.
Pora wracać
Kolejny poranek w szpitalu. Po badaniu lekarz stwierdza, że mogę się ubrać, założyć biustonosz i iść do domu. Wyfrunęłam stamtąd jak na skrzydłach. Dotarło do mnie, że najgorsze już za mną, że teraz idę w nowe życie.
Czas spędzony na zwolnieniu upływał na zacieśnianiu rozluźnionych relacji z samą sobą. Postanowiłam pogodzić głowę z ciałem. Codziennie starałam się zrobić coś, co wydobędzie ze mnie Justynę sprzed choroby. Dziś wiem, że kobiecość nie kryje się w naszych piersiach, czy wyglądzie. Decyduje o niej coś, co jest głębiej w nas. Jest w gestach, spojrzeniach, uśmiechu. Pamiętajmy, gdzie jej szukać, jeśli się nam kiedykolwiek zgubi.
Justyna Łoś

Szybki kontakt

  • Adres: ul. Bema 11, lok. 80, II piętro
    15-369 Białystok
  • Tel: 85 745 42 72
Jesteś tutaj: Strona główna Aktualności Zagubiona kobiecość