Uśmiech proszę
- Piątek, 19 luty 2016 13:01
Technik radiolog, który już ćwierć wieku zajmuje się pracą związaną z promieniowaniem. W wolnym czasie - wędkarz, majsterkowicz, amator narciarstwa. Tomasz Dąbrowski – to ten, który od sześciu lat „prześwietla” uśmiechy małych i dużych Białostoczan, we własnej pracowni RTG „Atom” w Białymstoku.
Marzena Bęcłowicz: Jak zaczęła się Pańska „przygoda” z radiologią?
Tomasz Dąbrowski: W mojej rodzinie nie było żadnych tradycji, jeśli chodzi o medycynę. W liceum byłem w klasie o profilu biologiczno-chemicznym. A potem przypadkiem, jak to często w życiu bywa, „wylądowałem” w policealnym technikum na elektroradiologii. Wyuczony zawód pozwolił mi na podjęcie pracy w szpitalu wojewódzkim. Zajmowałem się tam różnymi rzeczami, ale wszystko „kręciło się” wokół promieniowania. Były to zdjęcia RTG, była tomografia komputerowa, badania gęstości kości oraz mammografia. Jednocześnie studiowałem administrację na wydziale prawa na tutejszej uczelni. Po 20 latach przyszedł taki moment, kiedy stwierdziłem, iż chciałbym stworzyć coś swojego. I tak w 2010 r. powstał ten gabinet.
M. B.: Co wyróżnia „Atom”?
T. D.: Mój gabinet powstał według najnowszych wytycznych dotyczących badań radiologicznych i spełnia najostrzejsze polskie oraz europejskie normy jakości. Zapewniam pacjentom oraz lekarzom wysoką jakość zdjęć RTG przy równoczesnym zachowaniu zasad ochrony radiologicznej badanych osób. Kupując sprzęt postawiłem na producentów wiodących prym w radiologii stomatologicznej. Mam pantomograf cyfrowy z przystawką do zdjęć odległościowych, tzw. cefalometrycznych, który należy do ścisłej czołówki najlepszych aparatów cyfrowych na świecie; aparat punktowy cyfrowy; bezprzewodowy system radiografii cyfrowej oraz drukarkę klisz. Wykonuję zdjęcia: wewnątrzustne, pantomograficzne, cefalometryczne, zatok i stawów skroniowo-żuchwowych. Pacjent dostaje je na kliszy RTG, na płycie CD, lub na wysokiej klasy papierze fotograficznym. Zdjęcie mogę także przesłać mailem lekarzowi kierującemu. Dodam jeszcze, że zdjęcia zębów wykonywane są techniką kąta prostego, co gwarantuje brak zniekształceń i deformacji. Obraz jest rejestrowany przez specjalną płytkę w formie cyfrowej, dzięki czemu można poddać go specjalistycznej analizie diagnostycznej. I tak zdjęcia pantomograficzne umożliwiają ocenę całego stanu uzębienia i są niezbędne do zaplanowania leczenia, do leczenia implantologicznego oraz ortodontycznego. Z kolei zdjęcia cefalometryczne, umożliwiają bardzo dokładną diagnostykę wad zgryzu oraz precyzyjne planowanie leczenia ortodontycznego.
M. B.: Podobno „Atom” zmienia lokalizację? Gdzie się Pan przenosi?
T. D.: Wkrótce przenoszę się do nowego lokalu przy ul. Fabrycznej 4. Chcę stworzyć tam, taką mini klinikę rodzinną. Moja żona (Joanna Wojdalska-Dąbrowska – przyp. redakcji) jest ortodontą, natomiast jedna z córek kończy w tym roku stomatologię i chciałbym – jak to ojciec - zapewnić jej „miękkie lądowanie”. Będziemy zatem pracować rodzinnie. Zapraszamy, najprawdopodobniej – już w maju.
M. B.: Jak widać o pracy mógłby Pan mówić bez końca. A co zajmuje Pana poza nią? Jakieś hobby, pasje, zainteresowania?
T. D.: Mam swoje małe pasje. Nie są to wprawdzie pasje przez duże P, czy hobby przez duże H, ale zawsze. Po prostu, gdy tylko zbliża się wiosna i lato, to ciągnie mnie nad wodę. Uwielbiam wędkować. Najchętniej przesiedziałbym cały urlop nad jeziorem na pomoście z wędką. Z kolei żona bardzo lubi pływać i preferuje morze. Staramy się więc łączyć te nasze pasje. Kilka dni spędzamy na Mazurach, a na kilka wyjeżdżamy nad morze. A zimą jedźmy w góry na narty. I to jest już nasza, moja i żony, wspólna pasja. I przyznam się jeszcze do czegoś. Nie lubię robić zakupów, nie lubię chodzić do sklepu, ale jest jeden wyjątek... jest nim sklep z elektronarzędziami. Lubię mieć fajne, praktyczne narzędzia, które ułatwiają mi drobne naprawy w domu.
M. B.: Ma Pan sprawdzoną metodę na stres?
T. D.: Stres, jak wiadomo, wywołują jakieś niefajne zdarzenia. Kiedyś w takich sytuacjach reagowałem bardzo impulsywnie. Może nawet za bardzo i nie koniecznie było to dobre. Natomiast dziś biorę po prostu głęboki oddech i daję sobie chwilę na przemyślenie sprawy. Okazuje się, że wszystko da się jakoś załatwić i ze wszystkiego można wybrnąć. Nie warto zaprzątać sobie głowy czymś na co i tak nie mamy wpływu. Rodzina, historia, tradycja – to wartości, które najbardziej liczą się w życiu. Natomiast, jeśli chodzi o pracę, szczególnie w pracę w grupie, to najbardziej cenię sobie lojalność.
M. B.: Na koniec pytanie, którego nie może zabraknąć w gazecie o tematyce zdrowia. Czy Pan dba o zdrowie, robi badania kontrolne?
T. D.: Przyznam, że badania okresowe robię tylko ze względu na przepisy, natomiast jeśli nie byłoby to konieczne to pewnie nie znalazłbym na nie czasu. A jeśli chodzi o moje zdrowie, to nie stosuję żadnej diety, nie jem zdrowej żywności, nie liczę kalorii, nie biegam, nie uprawiam sportów, nie jem śniadań, piję dużo kawy, palę papierosy i… na zdrowie nie narzekam. Być może dlatego, że mam zawsze cel, który chcę zrealizować i myślenie o zdrowiu gdzieś tam schodzi na dalszy plan. Nie zwracam uwagi, że mnie coś boli - robię wszystko by osiągnąć ten zamierzony cel. Poza tym myślę, że bardzo ważne jest pozytywne myślenie, śmiech, otwartość na ludzi, nie przejmowanie się drobiazgami i nie szukanie „dziury w całym”. W pracy spotykam wiele osób, którym staram się przekazać pozytywne nastawienie do świata, taką pozytywną energię…i mam nadzieję, że ona kiedyś do mnie wróci.
M. B.: W takim razie tego Panu życzę. Dziękuję za rozmowę.
Fot. Archiwum rozmówcy