Rodzinne specjalistki
- Środa, 26 sierpień 2015 21:35
O pracy lekarza, medycynie i zdrowiu. Ale też o pasjach, hobby i spędzaniu wolnego czasu. Z Anną Majewską i Anetą Zabielską-Drągowską, specjaliści medycyny rodzinnej z Poradni „Twój Lekarz Rodzinny” z Białegostoku, rozmawia Marzena Bęcłowicz.
Marzena Bęcłowicz: Zmagają się Panie na co dzień z chorobami, ale też z codziennymi problemami pacjentów. Jednemu faktycznie coś dolega, drugi chce po prostu porozmawiać lub poradzić się. Lekarz rodzinny niejednokrotnie leczy więc i ciało, i umysł. Zatem sięgnijmy pamięcią wstecz. Co zdecydowało o tym, że wybrały Panie taki zawód?
Anna Majewska: Mój zawód, to moja pasja. Jest to, co prawda, ciężka i trudna praca, ale nie wyobrażam sobie innej. W moim domu rodzinnym zawsze panowała „medyczna atmosfera”, ponieważ pochodzę z rodziny z tradycjami medycznymi. Lekarzem była moja mama - Magdalena Stojak oraz mój wujek. Od dziecka więc wiedziałam, jak wygląda i jak bardzo wymagająca jest to praca. Mama była bardzo ciepłą osobą. Zawsze z dużym poświęceniem pomagała swoim pacjentom, również wtedy, gdy już sama zmagała się z ciężką chorobą. To od niej nauczyłam się szacunku, empatii i wrażliwości na drugiego człowieka. Pochylenia się nie tylko nad jego fizycznym, ale również duchowym cierpieniem. Mój zawód uczy mnie każdego dnia ogromnej pokory i świadomości, że życie jest kruche. Trzeba więc je zawsze doceniać w każdym jego aspekcie i w każdej chwili.
Aneta ZabielskaDrągowska: Jestem lekarzem z powołania i według mnie nikt, z żadnych innych pobudek, nie powinien wykonywać tego zawodu. Trzeba czuć potrzebę niesienia pomocy innym. Praca jest trudna, wymaga poświęcenia, cierpliwości oraz ustawicznego kształcenia. Poza tym moja mama pracuje jako pielęgniarka, więc dała mi i nadal daje, dobry przykład.
M.B.: Szefują Panie białostockiej Poradni „Twój Lekarz Rodzinny”, która w tym roku obchodziła swoje drugie urodziny. Z czyjej inicjatywy i w jaki sposób powstała ta placówka?
A.M.: Na skutek różnych zawirowań losu, nie mogłam przejąć opieki nad pacjentami mamy i to właśnie wtedy po raz pierwszy pojawił się w mojej głowie pomysł na własną poradnię. Z Anetą znałyśmy się dużo wcześniej, lecz jak to często w życiu bywa, nasze drogi rozeszły się na kilka lat. Połączyła nas wspólna nauka do egzaminu specjalistycznego i jak się później okazało - również wspólne marzenia. Bowiem obie marzyłyśmy o stworzeniu małej, kameralnej i przyjaznej poradni rodzinnej. I tak dzięki marzeniom oraz wsparciu naszych rodzin i przyjaciół powstała Poradnia „Twój Lekarz Rodzinny”, w której zdrowie pacjentów, ich zaufanie, poczucie bezpieczeństwa i satysfakcja są naszymi priorytetami. Sprawujemy kompleksową opiekę lekarsko-pielęgniarską nad pacjentem w każdym wieku.
A.Z-D.: Szczególną uwagę zwracamy na badania przesiewowe dzieci i młodzieży, profesjonalne doradztwo dotyczące szczepień, profilaktykę kardiologiczną i przeciwgruźliczą. Duży nacisk kładziemy na edukację dotyczącą zdrowego trybu życia, o której szczególnie lubię z pacjentem dużym i małym rozmawiać. Na miejscu w Poradni wykonujemy badania: EKG, pomiar ciśnienia tętniczego krwi, poziomu cukru i cholesterolu we krwi. Do tego dbamy o miłą atmosferę, spokój oraz wysoką jakość świadczonej przez nas opieki.
M.B.: Praca pracą, ale trzeba też odpoczywać i odreagowywać stres. Jak spędzają Panie czas wolny?
A.M.: Trudno jest funkcjonować w ciągłym napięciu przez dłuższy czas. A zawód lekarza łatwy nie jest. Dlatego też jak każdy muszę czasem „odreagować”. Najbardziej kojąco działa na mnie morze. Dlatego niezależnie od pogody lubię wyjeżdżać nad Bałtyk. Godzinami mogę spacerować brzegiem plaży. Nad morzem czuję wolność i przestrzeń, tam szybko regeneruję siły. Uwielbiam też dalekie podróże. Jedną z ostatnich, którą bardzo miło wspominam, był wyjazd do Islandii. Jednak nie zawsze mogę sobie pozwolić - choćby na krótki wyjazd - i kiedy muszę zostać w mieście, a dopada mnie stres - to idę po prostu na długi spacer, do kina, spotykam się z przyjaciółmi, albo odpoczywam w domu słuchając muzyki i czytając książki. Lubię jazz, blues, muzykę klasyczną. Słucham też rocka, a w lipcu miałam ogromną przyjemność być na koncercie grupy ZZ Top. Jeśli chodzi o książki to ostatnio fascynuje mnie S. C. Gwynne i jego „Imperium księżyca w pełni. Wzlot i upadek komanczów”, ale z równą przyjemnością ponownie odkrywam powieści Paulo Coelho oraz J. M. Coetzeego, np. „Hańba”. Interesuję się także motoryzacją, zwłaszcza starymi samochodami i motocyklami – jest to zasługa mojego dziadka, który jeszcze przed wojną prowadził zakład mechaniczny i naprawiał motocykle. Bardzo lubię i wtedy też odpoczywam, kiedy sama prowadzę samochód.
A.Z-D.: Odpoczywam przede wszystkim z rodziną. Tak często jak tylko się da, wyjeżdżamy nad jezioro w okolice Grajewa. Mam dwoje małych dzieci i ciężko jest tak po prostu „zniknąć” choćby na chwilę. Jednak, gdy jesteśmy na wsi, udaje mi się czasami zostawić dzieci pod czujnym okiem ich babci i np. wyruszyć z mężem, jeszcze przed świtem, na wędrówkę. Podlasie o tej porze dnia jest magiczne! Polecam każdemu taką wyprawę. Poza tym dużo satysfakcji daje mi taniec. Dzieciństwo spędziłam tańcząc, razem z mężem uczęszczaliśmy na kurs tańca towarzyskiego i salsy, a aktualnie sama raz w tygodniu tańczę salsę kubańską w jednym z białostockich klubów tanecznych. Znajdzie się też zawsze chwila na książkę, szczególnie podróżniczą. W tej chwili jestem na etapie „podróży” po Bałkanach, szczególnie, że tym roku spędziłam „chwilę” w Bośni i Hercegowinie. To niesamowite miejsca.
M.B.: Nie mogę nie zadać Paniom – szczególnie Paniom – jako lekarzom pytania: Jak dbają Panie o własne zdrowie?
A.M.: Jest takie powiedzenie - „szewc bez butów chodzi” (śmiech) – i jest w nim trochę prawdy. Czasem myśląc o innych, czy zmagając się z jakimś problemem, zapominam o sobie. Jednak zazwyczaj staram się prowadzić - choć nie zawsze jest to łatwe - unormowany tryb życia. Czyli: trzymać się ustalonego porządku dnia, stałych pór na sen, pracę, odpoczynek, posiłki - zwłaszcza śniadanie. Nie jestem „uzależniona” od kawy, piję ją bardzo rzadko i tylko z względów smakowych, a nie po to, by „się obudzić”. Lubię natomiast zieloną herbatę. Ostatnio wykonałam też podstawowe badania laboratoryjne.
A. Z-D.: Codziennie regularny, urozmaicony wysiłek fizyczny. Codziennie świadome i zdrowe odżywianie. Ponadto określony czas na pracę, odpoczynek, sen i oczywiście zawsze czas dla bliskich. Przyznam, że bywa trudno, ale jest to możliwe, szczególnie jeśli stanowi się z mężem zgrany tandem. Poza tym spokój i dystans do życia. Nie można dać się zwariować i gonić bez opamiętania. Pęd dzisiejszego świata niszczy nam zdrowie. Trzeba zachować zdrowy rozsądek między tym co chcemy, co możemy, a czego potrzebujemy.
M.B.: To na zakończenie proszę o tzw. receptę na zdrowie dla naszych Czytelników.
A.M.: Nie podam jednej i gotowej dla wszystkich, ponieważ taka po prostu nie istnieje. Bardziej dociekliwych odsyłam do wiersza Juliana Tuwima „Recepta na zdrowie”.
M.B.: Dziękuję za rozmowę.
Fot. Prywatne archiwa rozmówczyń