Zdrowy Białystok

Sobota, 23 11 20:41

Ostatnia modyfikacja:sobota, 23 11 2024

Blues mi w sercu gra

wywiad2O tym jak ważna jest dbałość o rozwój i dobro drugiego człowieka z Jackiem Chmielewskim, psychologiem, specjalistą psychoterapii z Ośrodka Terapii Uzależnień ?Przystań? w Sokółce rozmawia Marzena Bęcłowicz.
- Ukończył pan Studium Pomocy Psychologicznej w Instytucie Psychologii Zdrowia w Warszawie oraz Studium Terapii Uzależnień w Polsko-Niemieckim Instytucie Terapii Uzależnień. Odbył pan wiele praktyk, a także pracował jako wolontariusz. Gdyby tego było mało, obecnie przechodzi pan kolejne szkolenia, by w czerwcu b.r. przystąpić do egzaminu certyfikacyjnego. To wszystko z pasji czy raczej z obowiązku?

- Odkąd pamiętam zawsze chciałem studiować filozofię, teologię lub psychologię. Jako nastolatek czytałem książki i czasopisma naukowe, których nie bardzo rozumiałem, ale które mnie fascynowały. I choć wtedy byłem muzykiem, a potem technikiem budownictwa, to ciągnęło mnie w zupełnie w inną stronę. Granie na dancingach, naprawianie samochodów, budowanie domów - nie dawały mi pełnej satysfakcji. Często zmieniałem szkoły i co za tym idzie profesje. Wymarzone studia podjąłem dopiero kilka lat później. Gdy z niemałymi problemami wkroczyłem w okres dorosłości przyznałem pierwszy raz rację Zygmuntowi Freudowi, który twierdził, że człowiek nie wykorzystujący w pełni swego potencjału i nie rozwijający się zgodnie ze swoją drogą życiową ? choruje. ?Chorowałem? i ja, dopóty, dopóki nie trafiłem na własną psychoterapię. Uzdrowiłem swego uzależnionego ducha i ciało, i odkryłem nowy fascynujący świat ? przestrzeń spotkania z drugim człowiekiem i siłę, która uzdrawia. Dzięki temu mogłem nie tylko wyzdrowieć, ale również zacząć rozwijać się na nowo.
- I co się wtedy stało?
- Zacząłem pracować jako wolontariusz w Wojewódzkim Szpitalu Psychiatrycznym w Choroszczy jednocześnie studiując w Wyższej Szkole Psychologii Społecznej w Warszawie. Niedługo potem zostałem zatrudniony w tym szpitalu na etacie instruktora terapii. Pierwsze szlify terapeutyczne zdobywałem pod okiem nieodżałowanych specjalistów - dr Siduna i dr Sielamowicz. Potem pracowałem w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie na Oddziale Terapii Uzależnień, gdzie również uczyłem się od najlepszych - dr Bohdana Woronowicza, dr Ewy Woydyłło i dr Marty Bogulas. Jednocześnie uczestniczyłem w licznych programach rozwoju osobistego i szkoleniach. Moi nauczyciele pokazali mi, że głównym zadaniem psychologa jest dbałość o rozwój i dobro drugiego człowieka. Empatyczne, profesjonalne i wspierające towarzyszenie mu. To wszystko jak ulał pasowało do mojego antydogmatycznego i humanistycznego pojmowania świata oraz do tego co robiłem i chciałem robić nadal.
- A czy o swoje zdrowie dba pan tak samo wyjątkowo, jak o zdrowie swoich pacjentów?
wywiad1- Obecnie rzeczywiście dbam o nie świadomie, ale niestety nie zawsze tak było. Właściwie to z dnia na dzień, zmieniłem siebie i swój system wartości i to bardzo radykalnie. Powiem więcej - dobrze mi z tym. Wykonuję regularnie badania lekarskie, chodzę do dentysty, zdrowo się odżywiam, a od sześciu lat ćwiczę w siłowni. Ponadto raz w tygodniu chodzę na basen lub SPA, a wraz ze swoimi pacjentami uprawiam nordic walking. W miarę możliwości gram w siatkówkę i spaceruję.
- A jest w pańskim życiu czas na hobby, lenistwo?
- Moją wielką pasją jest muzyka. Gram na gitarze i śpiewam. Wraz z dwoma kolegami, niezawodowymi muzykami, tworzymy bluesowo-rockowe trio, o niejednoznacznej nazwie ?Zespół Abstynencyjny?. Komponuję własne utwory i niektóre nagrywam w Verdens Beste Studio, dzięki pasji i uprzejmości Eirika Molne,s mojego norweskiego przyjaciela, zawodowego muzyka i multiinstrumentalisty, który również jest zaangażowany w pomaganie uzależnionym. Słowa i muzykę tworzę z myślą o moich pacjentach i głównie do nich je kieruję. Dużo czytam, głównie literaturę fachową. Ćwiczę relaksację. To wszystko pomaga mi w radzeniu sobie z napięciem codziennego życia i utrzymywaniu dobrej kondycji fizycznej i psychicznej. Ostatnio odkryłem metodę, która jest dobrą receptą na stres, ból, depresję i powoduje możliwość wyciszenia się w zagonionym świecie. Jest to trening uważności ? Mindfulness. Stosują ją z powodzeniem psychoterapeuci, trenerzy i psychologowie sportu. Nadaje się równie dobrze do ćwiczenia komandosów jak i mieszkańców domów pomocy społecznej. Mindful - oznacza uważający, troskliwy, dbały. Trening uważności, w zagonionym świecie, pomaga osiągać stan bycia ?tu i teraz? - świadomą obecność. W niedalekiej przyszłości chcę ukończyć specjalistyczne szkolenie i być nauczycielem MBSR i MCBT, czyli Redukcji Stresu oraz Terapii Poznawczej Metodą Mindfulness. Lubię się uczyć i zdobywać nowe umiejętności, aby dzielić się tym z innymi. Najważniejsze jednak dla mnie są: zdrowie i rodzina. Mam żonę, dorosłą córkę i syna. A przed miesiącem, ku naszej radości, przyszła na świat mała Marysia. To zapewne najlepszy prezent na moje 50 urodziny.
- Dziękuję za rozmowę.

Fot. Archiwum rozmówcy

Szybki kontakt

  • Adres: ul. Bema 11, lok. 80, II piętro
    15-369 Białystok
  • Tel: 85 745 42 72
Jesteś tutaj: Strona główna Wywiady Blues mi w sercu gra