Justyna eko-dziewczyna
- Środa, 12 czerwiec 2013 22:34
O zdrowiu, o pracy w teatrze i przede wszystkim o Białymstoku, z Justyną Sieńczyłło, aktorką teatralną i filmową rozmawia Marzena Bęcłowicz.
- Ładnych parę lat temu cała Polska emocjonowała się romansem Bogny i Michała w serialu ?Klan?. Ale, niewiele osób wie, że ma Pani na swoim koncie także mnóstwo ról teatralnych, w spektaklach muzycznych i programach dla dzieci. Wymienię tylko kilka z nich: Hermia w ?Śnie nocy letniej?, Chris w ?Tańcach w Ballybeag?, Tutli-Putli w ?Pannie Tutli-Putli?, Regany w ?Królu Learze?, czy Anieli w ?Ślubach panieńskich?. Jednak dla nas, mieszkańców Białegostoku, jest Pani przede wszystkim naszą rodaczką. Tu się Pani wychowała i ukończyła szkołę średnią. Jak wspomina Pani Białystok?
- Z wielkim sentymentem. Warszawianką czuję się tylko w połowie, a Białystok wciąż odgrywa ważną rolę w moim życiu. Stolica we mnie ?wrosła? z racji wykonywanej pracy i tego, że wspólnie z mężem zbudowaliśmy i prowadzimy tu nasz Teatr Kamienica. Jednak Białystok zajmuje dużo miejsca w moim sercu, z nim wiążą się te najpiękniejsze dziecięce i młodzieńcze wspomnienia. Dlatego kiedy tylko mogę, odwiedzam, wraz z dziećmi, bliskich i znajomych. Bywam tu także dlatego, że staram się wspierać białostocką fundację młodzieży chorej na autyzm ?Oswoić świat?, której jestem ambasadorką.
- A ma Pani tu swoje ulubione miejsca, takie które darzy się szczególnym sentymentem i wraca do nich po latach?
- Tak, jest wiele takich miejsc. Mieszkaliśmy obok parku przy ul. Świętojańskiej. Uwielbiam Planty, pamiętam jak chodziłam przez park do szkoły muzycznej przy ul. Podleśnej. Poza tym Pałac Branickich, Praczki, Zwierzyniec, ulice Kościuszki i Lipowa - to moje miejsca, tam się wychowałam i tam wracam. Pokazuję je moim dzieciom. Jako ciekawostka powiem, że przy ul. Lipowej znajduje się restauracja Futu Shusi, w której przyrządzają genialne sushi. Tam właśnie moi synowie przekonali się do jedzenia ryb, choć wcześniej za nimi nie przepadali.
Ponadto miło wspominam białostocki klimat, jakiego nie ma w żadnym innym mieście, wybrukowane ulice, drewniane domy w Dojlidach, czy w Starosielcach ? to miejsca osobliwe i niepowtarzalne. Jest też taki zakątek w Białymstoku, w którym zatrzymał się dla mnie czas. To rzeźba Praczek na Plantach, bo o ile rosną tam teraz inne kwiaty, są inne trawniki i większe tuje, to Praczki tam po prostu są - jak dawniej.
- Zrobiło się sentymentalnie, ale zmieńmy temat i porozmawiajmy o Pani codziennej pracy.
- Moje życie to rodzina i mój zawód, i oczywiście Teatr Kamienica. Od czasu, gdy ponad dziesięć lat temu rozpoczęliśmy go budować, całe nasze życie rodzinne i zawodowe zostało podporządkowane właśnie jemu. Nieraz bywało bardzo ciężko, robiłam wszystko, by ta realizacja marzeń mojego męża (Emiliana Kamińskiego ? przyp. red.), odbyła się jak najmniejszym kosztem dzieci. Patrząc na to jak licznie odwiedzają nas widzowie, na osobiste reakcje publiczności na repertuar, na wnętrza teatru, na naszą restaurację, wiem, że było warto. Odwiedza nas mnóstwo białostoczan, co jest dla mnie szczególnie miłe. Aktorstwo jest moją pasją i wszystkim co mnie otacza. Nie liczy się nawet to, że na co dzień nie mam zbyt wiele wolnego czasu. Jest to cena, jaką płacę za swoją popularność. Serdecznie zapraszam czytelników ?Zdrowego Białegostoku? do naszego teatru ? będziecie tu Państwo zawsze mile widziani.
- A jeśli już znajdzie Pani wolną chwilę, to co wtedy Pani robi?
- Aktualnie nie mam prób stałych, więc teraz, ale też ze względu na porę roku, wolny czas spędzam pracując w ogrodzie. Uprawianie warzyw, pielęgnacja kwiatów ? to taki mój sport (śmiech). Co prawda mam rower, ale przyznam, że jeżdżę dość rzadko. Jednak ostatnio mobilizuje mnie do jazdy mój syn i staram się mu nie odmawiać.
- Z tej racji, że w naszej gazecie piszemy o sprawach związanych ze zdrowiem, więc na koniec jeszcze jedno ?obowiązkowe? pytanie. Jak dba Pani o zdrowie własne i swoich bliskich?
- Przyznam, że niestety nie dbam o własne zdrowie. Po prostu na co dzień o tym zapominam. Dbam natomiast o dzieci, choć leki w moim domu to ostateczność. Wyznaję zasadę, że to co jemy, buduje naszą odporność ? stawiam więc na ekologię i zdrowe odżywianie. Dbam o bliskich najprościej jak można. Mam, wspomniany już ogród i swoje własne ekologiczne warzywa. Mam zaprzyjaźnionych ludzi, mieszkających na wsi i mnóstwo produktów kupuję od nich. W soboty bywam na targu, na którym robię zakupy ? wiejskie jaja, owoce, kury na rosół.
Poza tym moja mama jest lekarzem (pracuje w białostockim Eskulapie, jest dermatologiem) i ja zostałam wychowywana w domu, w którym bywało mnóstwo lekarzy. Moje ciotki to też lekarki, więc atmosfera w domu była mocno ?medyczna?. Byłam zawsze gdzieś w tym wszystkim obok, przysłuchiwałam się rozmowom o chorobach, o lekach i przyznam, że zdarza mi się, że dzwonią do mnie znajomi i pytają, jaki lek zażyć na dane objawy. Mogę więc powiedzieć, że o moje zdrowie dbają inni, przede wszystkim mama, która przypomina mi o badaniach kontrolnych. Poza tym mam lekarza ?na telefon?, jest nim mój szwagier Sławomir Chlabicz, który prowadzi klinikę przy USK w Białymstoku. Dzieci także leczę w Białymstoku. Mam tu też przyjaciółkę Zuzię, która jest naszą rodzinną dentystką. Tak, że otaczają mnie lekarze, wśród których jestem spokojna o własne zdrowie.
- W takim razie życzę, by dopisywało ono Pani jak najdłużej. Dziękuję za rozmowę.
- Ja również dziękuję. Dodam, że najlepszą receptą na zdrowie i chęć do życia jest śmiech, a tego nie braknie w komediowym repertuarze naszego teatru. Zapraszam więc gorąco moich kochanych białostoczan do Teatru Kamienica na Al.Solidarnosci 93 w Warszawie.
Fot. Archiwum rozmówcy