Zdrowy Białystok

Czwartek, 28 03 19:52

Ostatnia modyfikacja:czwartek, 28 03 2024

Nakręcają mnie oktany

wywiad rodemedRode-Med – najlepsza diagnostyka obrazowa. Pod tą nazwą prosperują trzy pracownie rezonansu magnetycznego, na którymi pieczę sprawuje Arnold Alan Rode. Czytelnikom Zdrowego Białegostoku zdradza jak powstawały, jakie ma plany na rozwój firmy i czy w natłoku codziennych obowiązków udaje mu się znaleźć czas na realizację swoich prywatnych pasji. Zapraszam do lektury.
Marzena Bęcłowicz: Rode-Med tworzy na terenie Podlasia trzy Pracownie Diagnostyki Obrazowej, oferujące opiekę medyczną na najwyższym poziomie. Jakie były początki działalności firmy?
Arnold Alan Rode: Kilkanaście lat temu brakowało w naszym regionie placówek medycznych, świadczących usługi rezonansu magnetycznego. Nieliczne, które funkcjonowały, nie były w stanie sprostać zapotrzebowaniu na tego typu badania. Stworzenie pracowni MRI dawało pacjentom możliwość wykonania badania w regionie, a nam nadzieję na powodzenie takiego biznesu. Razem z tatą postanowiliśmy więc wykorzystać tę szansę i tak powstała firma Rode-Med i razem z nią nasza pierwsza pracownia rezonansu magnetycznego w Suwałkach. Wybór miejsca nie był przypadkowy, bowiem mieszkańcy północnej części naszego województwa mieli szczególnie utrudniony dostęp do specjalistycznej diagnostyki i zmuszeni byli korzystać z tego typu usług w innych regionach Polski. My daliśmy im możliwość robienia badań na Podlasiu, przy pomocy dobrego urządzenia, obsługiwanego przez znakomitych specjalistów. Można powiedzieć, że znaleźliśmy się wtedy w dobrym miejscu, w dobrym czasie. Po kilku latach zdecydowaliśmy się na otwarcie kolejnej pracowni - tym razem wybór padł na Bielsk Podlaski, czyli południową cześć naszego województwa. Obie pracownie są placówkami szpitalnymi, obie wyposażone są w nowoczesne urządzenia marki Siemens Magnetom Avanto 1,5 T, obie świadczą usługi komercyjne, w końcu – obie mają podpisane umowy z NFZ-tem.
MB: Białystok zostawił Pan sobie na koniec?
AAR: Na początek zdecydowałem się na Suwałki i Bielsk Podlaski z tego względu, że pracownie Rode-Med mogły powstać w budynkach funkcjonujących tam szpitali. Poza tym w Białymstoku, w odróżnieniu od tamtych miejsc, działało kilka pracowni rezonansu magnetycznego, więc tu zapotrzebowanie na te badania nie było aż tak duże. Jednak cały czas czułem, że stworzenie pracowni w Białymstoku będzie dobrym krokiem naprzód. Po kilku latach plany przekułem w czyny i tak powstało miejsce z najnowocześniejszym w Polsce urządzeniem, jakim jest Magnetom Sola Siemens Healthineers 1,5 T. Moim zdaniem, lepszej diagnostyki obrazowej nie ma w całym kraju.
MB: Jak białostocka pracownia odnajduje się pośród lokalnej konkurencji?
AAR: Początek nie był łatwy, bo tutejsza konkurencja jest rzeczywiście spora. Działalność zaczęliśmy z początkiem marca tego roku, a sześć miesięcy później udało się nam podpisać umowę z NFZ. To właśnie ten kontrakt był punktem zwrotnym w naszej działalności. Teraz wykonujemy zarówno badania prywatne, jak i refundowane. Tylko w Białymstoku jesteśmy w stanie przyjąć 850 pacjentów miesięcznie (we wszystkich trzech pracowniach - 2.000), dlatego na badania u nas nie czeka się długo. Przypadki pilne obsługujemy w ciągu kilku dni, stabilne w ciągu tygodnia. Dużym plusem jest też to, że jesteśmy placówką nieszpitalną, co w dzisiejszych, pandemicznych czasach jest zaletą. Nie każdy chce pójść na badanie do szpitala, gdzie może zetknąć się z większą liczbą ludzi i tym samym być w większym stopniu narażonym na kontakt z wirusem. Poza tym u nas pracują sami najlepsi specjaliści z regionu.
MB: Oprócz rezonansu białostockie Centrum Diagnostyki Rode-Med oferuje też inne usługi?
AAR: Tak. O ile w Suwałkach i w Bielsku Podlaskim mamy tylko pracownie MRI, to w Białymstoku świadczymy też szereg innych usług. Jest to pełen zakres badań USG wykonywanych nowoczesnym aparatem firmy GE. Kolejna rzecz to konsultacje lekarskie ze znakomitymi specjalistami z zakresu neurologii, urologii (dziecięcej oraz dorosłych), onkologii dziecięcej, ortopedii oraz rehabilitacji. I jeszcze jedna usługa - rehabilitacja oraz fizjoterapia – zarówno na miejscu w placówce, jak i wyjazdowa do domu pacjenta.
MB: Rozkręcanie biznesu w czasie pandemii nie było chyba łatwe?
AAR: Plany na powstanie białostockiej placówki miałem w głowie od dawna. Pod koniec 2019 r., czyli jeszcze przed wybuchem pandemii w Polsce, podjąłem ostateczną decyzję. Pomyślałem – tak, zrobię to! Nie spieszyłem się - blisko rok szukałem dobrego miejsca na tę inwestycję. Za to kiedy już je znalazłem z pracami remontowo-wykończeniowymi, wielkim wsparciem i pomocą taty - uwinęliśmy się w pięć miesięcy. Robiliśmy więc swoje, pomimo pandemii.
MB: Domyślam się, że nie jest to Pańska ostatnia inwestycja. Czy w głowie powstają kolejne? Zdradzi Pan plany na przyszłość?
wywiad rodemed1AAR: Mam mnóstwo nowych pomysłów i planów. Nie dopuszczam do siebie myśli, że może być to koniec moich zawodowych możliwości. Co więcej – nie jest to nawet połowa tego co zamierzam. W mojej głowie drzemie wiele nieodkrytego. Nikt i nic nie jest w stanie spowodować, że czegoś nie zrobię. Uważam, że zawsze warto wysłuchać uwag i opinii innych, lecz na koniec dnia trzeba robić to, w co się wierzy, niezależnie od tego, co sądzą inni.
Myśląc o nowej inwestycji tworzę sobie obraz tego, jak ma wyglądać w przyszłości i dzień po dniu uparcie do tego dążę. Przecież, jeśli się nie rozwijamy, to nasze miejsce zajmują inni. Świat idzie do przodu, gdy za nim nie nadążamy, to zostajemy w tyle. Dlatego przez wszystkie lata swojej zawodowej aktywności chcę jak najbardziej rozwijać firmę, dając pacjentom możliwość dostępu do najlepszej opieki zdrowotnej. Mam nadzieję, że z tak wspaniałą ekipą ludzi, którzy ze mną pracują, będzie to możliwe. Na razie zdradzę tylko, że myślę o innych regionach Polski, bo Podlasie robi się już trochę „ciasne”, jeśli chodzi o diagnostykę obrazową.
MB: Pierwsza pracownia Rode-Med - w Suwałkach – powstała w 2012 r. zatem niedługo będzie Pan świętował 10-lecie działalności firmy.
AAR: Kiedy decyduję się na jakąś inwestycję, to chcę by była najlepsza. By obroniła się jakością, gdyż to w dużej mierze przekłada się potem na jej działalność. Jestem bardzo mile zaskoczony tym, jak daleko – przez te dziesięć lat - wszyscy wspólnie doszliśmy. Przy okazji chciałbym ukłonić się wszystkim moim pracownikom i współpracownikom. Chcę im podziękować, że są razem ze mną i że tworzymy taki fajny i zgrany team. To blisko 50 osób, na których mogę liczyć w każdej sytuacji.
Oczywiście nie byłoby nas bez pacjentów i bez ich zaufania, jakim nas obdarzyli. Im także bardzo dziękuję.
MB: Czy pośród tych codziennych, zawodowych obowiązków znajduje Pan czas na własne pasje?
AAR: Mam troje dzieci - w wieku dwa, sześć i dwanaście lat - i to w większości one pochłaniają mój czas po pracy. Oczywiście jest to bardzo mile spędzony czas – doceniam każdą wspólną chwilę razem. By „zresetować” głowę chodzę od wielu lat na treningi siłowe oraz ostatnio rozpocząłem przygodę z Muay Thai. I w przypadku tych dwóch aktywności mogę powiedzieć, że jest to moja codzienna rutyna. Natomiast takim tylko moim zajęciem, moją wielką pasją i czymś co pozwala mi na psychiczny odpoczynek, a jednocześnie „napędza” do dalszego działania są motorsporty. Kocham szybką jazdę, szybkie samochody, tory wyścigowe. A kiedy nie mogę sobie akurat na to pozwolić, wówczas w weekendy, w domu króluje Formuła 1. Znajomi mówią, że w moich żyłach płynie wysokooktanowa benzyna i chyba coś w tym jest. Co więcej, swoją pasją powoli zarażam najstarszego syna i widzę, że zaczyna mu się to coraz bardziej podobać.
MB: Dziękuję za rozmowę.
AAR: Ja również dziękuję – i w razie potrzeby – zapraszam na badania do naszych pracowni.

Szybki kontakt

  • Adres: ul. Bema 11, lok. 80, II piętro
    15-369 Białystok
  • Tel: 85 745 42 72
Jesteś tutaj: Strona główna Wywiady Nakręcają mnie oktany