Magdalena i Piotr - po prostu
- Wtorek, 16 kwiecień 2019 11:07
Trzy lata temu ona pracowała w biurze, on w dużej korporacji. Dziś są to już tylko ich wspomnienia. Dziś mają świetnie prosperujące bistro Zdrowa Micha, któremu szefuje Pani Magda oraz piekarnię certyfikowanego pieczywa i ciastek bezglutenowych, gdzie rządzi Pan Piotr. Przedstawiam ludzi, którzy zrealizowali swoje marzenia.
Marzena Bęcłowicz: Bistro Zdrowa Micha świętuje trzecie urodziny. W dzisiejszych czasach nie łatwo jest stworzyć prężnie funkcjonujący lokal gastronomiczny. Wam się udało.
Magdalena Urbanowicz: Lubiliśmy jeść poza domem i często bywaliśmy w różnych knajpkach – zarówno w Polsce, jak i za granicą. I gdzieś w głębi duszy, zawsze marzyło mi się prowadzenie takiego małego, klimatycznego bistro. Jednak odkładałam te marzenia na bok, gdyż oboje z mężem mieliśmy stabilne prace – ja w biurze, mąż w dużej warszawskiej firmie. Kiedy w mojej pracy zaszły zmiany, postanowiłam zrealizować skrywane plany. Zaczęliśmy szukać lokalu na niewielkie bistro, w którym mogłabym serwować zdrowe jedzenie. Takiego, w którym można spokojnie usiąść i bez pośpiechu zjeść smacznie i zdrowo. Nie udało nam się to wprawdzie z dnia na dzień, ale dzięki wspólnej, ciężkiej pracy osiągnęliśmy to, co sobie zaplanowaliśmy.
MB: Od czego zaczęliście?
MU: Od sałatek. Chciałam, by w menu Zdrowej Michy były sałatki niebanalne, bo jak wiadomo takie zwykłe, typu grecka, to są wszędzie. Ja chciałam, by moje były prawdziwie prozdrowotne – nie tylko z nazwy. Szukając wsparcia w przygotowaniu ich receptur zwróciłam się z prośbą o pomoc do warszawskiego Instytutu Żywności i Żywienia. Napisałam maila do szefowej Instytutu. Ku mojemu zdziwieniu odpisała mi już na drugi dzień. Odpowiedź była oczywiście pozytywna. Prezes skierowała mnie do pani dietetyk, z pomocą której opracowaliśmy składy moich prozdrowotnych sałatek, tzn. ona przygotowała receptury, ja robiłam je i karmiłam nimi rodzinę i znajomych, bo przecież ktoś musiał przetestować ich smak. Okazały się rewelacyjne. „Produkcja” ruszyła pełną parą. Do dziś zajmują w menu Zdrowej Michy zaszczytne miejsce. To m.in.: sałatka na zdrowe serce, przeciwstarzeniowa, odmładzająca, na dobry nastrój.
Piotr Urbanowicz: Bazą menu były sałatki, ale pojawił się też pomysł, by podawać je z kromką chleba z własnego wypieku. Żona zaczęła więc codziennie wypiekać świeży chleb na zakwasie, według tradycyjnej receptury. W bistro pięknie pachniało, klientów przybywało i interes zaczął się powoli rozkręcać.
MU: Choć brzmi to fajnie, łatwo nie było. Mąż nadal pracował w Warszawie, a w domu bywał tylko w weekendy. Nasze młodsze dzieci - bliźniaczki - miały wtedy po niespełna trzy latka. Co tu dużo mówić - było ciężko. Bistro się rozwijało, sałatki i chleb wszystkim smakowały. Pojawiali się klienci, dla których nazwa Zdrowa Micha kojarzyła się ze zdrowiem. Zaczęły się dyskusje o nietolerancjach pokarmowych. Ludzie pytali, czy mamy jedzenie bezglutenowe, dla cukrzyków, wegańskie. Ja wprawdzie wtedy nie wiedziałam nawet co to takiego ten gluten, ale pomyślałam, że skoro klienci pytają i oczekują, to trzeba podjąć wyzwanie. Zaczęłam obmyślać recepturę chleba bezglutenowego. Nie chciałam, by był wypiekany z gotowych mieszanek mąk - miał to był prawdziwy chleb bezglutenowy - bez spulchniaczy, dodatków, konserwantów. Prób było wiele, aż w końcu się udał. To wyrób w 100% naturalny i rzecz jasna bezglutenowy, co potwierdza znak Przekreślonego Kłosa Polskiego Stowarzyszenia Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej.
MB: Dziś Zdrowa Micha to przede wszystkim pieczywo i kuchnia bezglutenowa, ale macie też dania wegetariańskie i dla cukrzyków. Czemu poszliście akurat w tę stronę?
MU: Tak jak mówiłam, to klienci przynoszą pomysły na naszą kuchnię, a ja ich z przyjemnością słucham. W końcu gotuję dla ludzi. Nazwa Zdrowa Micha przyciągnęła do nas osoby z alergiami, nietolerancją na gluten, jajka, cukier oraz wegetarian. Było ich coraz więcej i oczekiwań było coraz więcej. W bistro przestawaliśmy się mieścić, szczególnie jeśli chodzi o wypiek pieczywa. Bo oprócz chleba zaczęły też pojawiać się pomysły na bezglutenowe ciasta i ciastka. Powstał więc pomysł, by tę produkcję gdzieś przenieść.
PU: Decyzja była strategiczna i zapadła w przeciągu kilku dni. Zostawiłem pracę w korporacji i postanowiłem wesprzeć żonę.
MU: Zdjęłam z męża garnitur, nałożyłam mu białe, piekarskie spodnie, rękawice i powiedziałam: „Teraz będziesz piekarzem, a ja cię wszystkiego nauczę”. Dziś nasza piekarnia oferuje 14 rodzajów ciast i ciastek bezglutenowych, chleb oraz pasztety - z kaczki oraz wegański.
PU: Dziś oferta naszej piekarni jest bardziej znana w Warszawie i innych dużych miastach Polski, niż w Białymstoku. U nas sprzedajemy jedynie niewielki procent naszych wypieków, natomiast cała reszta trafia w Polskę. Współpracujemy z ok. 150 sklepami, które składają u nas systematyczne zamówienia. Są to specjalistyczne, niewielkie sklepiki lub sieci sklepów, ze zdrową żywnością. Naszych produktów nie ma w dużych marketach, gdyż nie pozwala na to filozofia tworzenia ich. One mają mają być przede wszystkim zdrowe i bez konserwantów. Mają więc krótki, bo zaledwie 14-dniowy, termin przydatności. A, że osób, które chcą odżywiać się zdrowo przybywa, to nam przybywa klientów. W Białymstoku pełna oferta wypiekanych w naszej piekarni ciast, chlebów i pasztetów jest w bistro Zdrowa Micha.
MB: Nie mogę o to nie zapytać - czy Wy na co dzień też się tak zdrowo odżywiacie?
MU: Niekoniecznie. W domu jemy zdrowo, ale „normalnie”. Mamy małe dzieci więc robię im różne kotleciki, piekę drożdżówki. Pozwalamy sobie też na słabości, ostatnio nawet zabrałam je do McDonalda. Oczywiście wszystko w granicach zdrowego rozsądku. A, że temat bezglutenowości i zdrowego jedzenia jest u nas w domu na porządku dziennym, więc córeczki często pytają, bo słyszą nasze rozmowy: Czy to ma gluten? Czy to ma cukier? Czy to jest zdrowe?
PU: Dziś wszystko jest na nowo poukładane. Znów jest stabilizacja. Przyznam, z perspektywy czasu, że te nasze decyzje były trochę szalone. Jednak dobrze wiemy, że cokolwiek, by się nie działo, to mamy siebie. Jesteśmy razem. Tworzymy cudowną i kochającą się rodzinę. Mamy czwórkę dzieci - dwoje dorosłych i dwoje maluchów. Dajemy sobie na co dzień mnóstwo pozytywnej energii. Rozmawiamy, wspieramy się, ufamy sobie. Maluchy dają nam radość, starsze dzieci angażują się i pomagają. To jest taki nasz motor napędowy.
MB: Skoro już o motorze mowa. Ma on chyba z Wami niemały związek.
MU: Staramy się znaleźć w ciągu roku czas tylko dla siebie. I znikamy... na dwa tygodnie. Wsiadamy na motocykl i jedziemy przed siebie, w świat.
PU: Nie jesteśmy motocyklistami, to jedynie nasz środek transportu. Zazwyczaj jedziemy 2,5 tys. km w jedną stronę, zwiedzamy i wracamy. Byliśmy na Bałkanach, Węgrzech, w Czarnogórze, w Serbii, Sardynii. To taka włóczęga, często bez konkretnego planu, gdzie oczy poniosą. Nie szukamy towarzystwa, nie jedziemy do drogich kurortów. To jest czas tylko dla nas. Relaksujemy się i zbieramy siły do dalszej pracy. W tym roku planujemy taki tematyczny rajd. Chcemy odwiedzić winnice na południu Polski.
MB: Plany macie też względem swoich produktów. Zdradzicie jakie?
PU: Cały czas się rozwijamy. Za chwilę wypuszczamy dwa nowe produkty, ciastka z ciecierzycy i placek dyniowy. Jednak największym wyzwaniem - nad którym teraz pracujemy - jest to, by nasze chleby miały certyfikat ekologiczności. Mamy nadzieje, że stanie się to już wkrótce, bo właśnie jesteśmy na etapie certyfikacji. Dodajemy więc do naszych produktów jeszcze jeden piktogram – zielony listek. Będzie to jedyny taki chleb w Polsce, a w przyszłości kto wie, może też i ciastka.
MB: Poproszę na koniec o tajną receptę (nie, nie… nie na chleb) na sukces zawodowy i prywatny.
MU: Równowaga - we wszystkich dziedzinach życia. Trzeba mieć czas na pracę, czas dla siebie, czas dla rodziny. Firma jest nasza, rodzinna - moglibyśmy więc spędzać tam czas non stop. Ale mamy też dzieci. Mamy dla nich czas, bo chcemy go mieć. Wychodzimy z dziećmi, spotykamy się ze znajomymi. Jesteśmy spełnieni i spokojni wewnętrznie. Karmimy ludzi dobrym, zdrowym jedzeniem, robionym nie za wszelka cenę, ale z dbałością i starannością. Taka jest ona - Zdrowa Micha i tacy jesteśmy my - Magdalena i Piotr.
MB: Dziękuję za rozmowę.
Fot. Janiak Atelier