Share

pacjent„Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą” – pisał śp. ksiądz Jan Twardowski. Jakże trafne są to słowa. Jakże wielu z nas – niestety – doświadcza ich prawdy. Są takie miejsca, gdzie ów pośpiech jest szczególnie wskazany. To hospicja.
Niewielki, zabytkowy budynek, jakby wycięty i wklejony pomiędzy nowoczesne bloki Bojar, bo to modna ostatnio dzielnica. Architekturą śmiało jednak konkuruje z inwestycjami deweloperskimi. Prosta tabliczka zaprasza słowami: Hospicjum „Dom Opatrzności Bożej”.
Jednopiętrowy budynek z trudem może zmieścić 20 łóżek i tylu jest tu pacjentów. Jeśli przychodzę częściej, co parę dni, to udaje mi się zaznajomić z niektórymi.

Wiem, że pani Danusia będzie czekać, bo nie lubi być sama. Że panu Józefowi mam kupić cukier w kostkach. A pan Dariusz ucieszy się, jak zrobię mu kawę po śniadaniu. Ale jak nie ma mnie parę tygodni, to niestety, wielu z nich już nie zastanę. Niektórzy trafiają tu, by pobyć tylko jeden dzień. Nic do przewidzenia. To dobrze – cieszą się brutalnie ci, którzy w cierpieniu oczekują w długich kolejkach na przyjęcie do hospicjum. A ilu się nie doczeka...
I choć na początku wydawało mi się dziwnym, wielu pacjentów powtarza: „jak dobrze, że tu trafiłem”. Rzeczywiście jest im lepiej, patrząc z medycznego punktu widzenia. Mają tu całodobową opiekę lekarską i pielęgniarską, przychodzą kapłani, pracuje psycholog, są wolontariusze. A i kuchnia, dzięki pani Małgosi - niczego sobie. Takich warunków nie uda się stworzyć w domu. Nie każdy może wziąć – nie wiadomo jak długi – urlop z pracy i zająć się chorym. Bez wątpienia jest to miejsce ważne i bardzo potrzebne. Może tu być przyjęty każdy chory. Potrzebne jest tylko skierowanie od lekarza. Szczegóły można znaleźć na stronie www.hospicjum.bialystok.pl.
- Białostockie hospicja oficjalnie i formalnie prowadzi Towarzystwo Przyjaciół Chorych „Hospicjum” w Białymstoku – wyjaśnia dr Tadeusz Borowski-Beszta, prezes Towarzystwa. - W 1991r. władze miasta użyczyły na potrzeby hospicjum parterowy dom przy ul. Świętojańskiej. Dzięki pomocy wielu ludzi udało się go wyremontować. Tak powstało pierwsze w Polsce hospicjum stacjonarne, które działa do dnia dzisiejszego dysponując pięcioma miejscami. Drugą nieruchomością, jaką uzyskaliśmy od władz miejskich w 1992 r. był plac wraz ze zniszczonym zabytkowym budynkiem przy ul. Sobieskiego 1. Mieści się tu 20 łóżek. Ale wciąż jest to zbyt mało, jak na potrzeby miasta Białegostoku i sąsiadujących powiatów. A niestety w Białymstoku, stolicy Podlasia – dążącej do statusu metropolii - poza hospicjum nie ma placówek, które przyjęłyby pacjentów w zaawansowanym stadium chorób przewlekłych, a szczególnie nowotworowych. A onkolodzy alarmują, że apogeum zachorowalności na raka jest jeszcze przed nami. Kolejną kwestią są wymagania rozporządzenia ministra zdrowia co do standardów panujących w zakładach opieki zdrowotnej. To wszystko złożyło się na konieczność rozbudowy naszej placówki. Dzięki temu, że jest szereg osób, firm i instytucji wspierających nasze działania udało się rozpocząć budowę.
Budowa ruszyła w kwietniu 2009r. Obiekt powstaje w oparciu o projekt arch. Hieronima Kiezika z Pracowni Architektonicznej „Prostyl” w Białymstoku. Nowa, dobudowywana do istniejącego zabytkowego budynku hospicjum, część to dwukondygnacyjny budynek, całkowicie podpiwniczony. Znajdzie się w nim część ogólnodostępna z holem głównym, świetlicą i salą wielofunkcyjną. Część łóżkowa, dostępna z holu, obejmuje 2- lub 3-osobowe pokoje chorych z indywidualnymi łazienkami, które pomieszczą łącznie 40, a w razie konieczności nawet 60 chorych. Na korytarzach znajdują się łazienki dla osób niepełnosprawnych i pomieszczenia towarzyszące chorym, jak pokój spotkań, gabinety lekarskie, pokoje pielęgniarek, pomieszczenia specjalistyczne m.in. psychologa, gabinet rehabilitacji. Trzecia strefa to część gospodarczo-techniczna, w której mieści się przede wszystkim kuchnia, pralnia i magazyny.
Na dziś obiekt jest w stanie surowym zamkniętym. Pięknie prezentuje się od zewnątrz, ale w środku jest niewiele. Tynki wewnętrzne wykonane są zaledwie w jednej trzeciej – na 3,5 tys. mkw, do wykonania pozostało jeszcze dwa razy tyle. Nie są wylane posadzki, nie mówiąc o układaniu gresu, czy glazury. A przed Towarzystwem jeszcze urządzenie wnętrz.
Kończą się pieniądze, które były zbierane od początku powstania funduszu 1%. Na dokończenie inwestycji potrzeba jeszcze 2 mln zł. Na razie, licząc na otrzymanie pieniędzy z 1% podatku, planowane jest otwarcie jednej trzeciej części budynku w maju przyszłego roku.
- Chodzi o chorych, których nie jesteśmy w stanie przyjąć. Chcielibyśmy im udostępnić przynajmniej kilkanaście łóżek w maju przyszłego roku - podsumowuje Jan Kondzior.
Barbara Klem, Fot. Barbara Klem