Doktor Google
- Sobota, 07 grudzień 2013 21:14
Obecnie Internet jest podstawowym źródłem wiedzy. To tam można znaleźć niezbędne informacje z każdej dziedziny życia, poplotkować ze znajomymi, a nawet poznać miłość swego życia.
Oczywiście w Internecie nie brakuje też portali, których tematyka koncentruje się na zdrowiu. A, że przeciętny Polak wiele potrafi i sam wie lepiej, dlatego też gdy niedomaga, na własną rękę szuka porad oraz informacji na temat chorób i ich objawów.
Z analizy przygotowanej przez firmę Gemius, wynika, że ponad 40% polskich internautów korzysta z portali poświęconych zdrowiu i medycynie. 29% to osoby w wieku 25-34 lata, 32% osób posiada wykształcenie wyższe, a 40% średnie. Są to głównie mieszkańcy wsi (32%) i miast powyżej 500tys. mieszkańców (17%). Z badań wynika też, że kobiety (57%) są generalnie bardziej zainteresowane kwestiami zdrowia niż mężczyźni i to one zazwyczaj pełnią w rodzinie funkcję ?lekarza pierwszego kontaktu?. Osoby lepiej wykształcone, chcą wpływać na swoje zdrowie i są otwarte na informacje, dotyczące odpowiedniego stylu życia. Z kolei mieszkańcy wsi mając utrudniony dostęp do usług związanych ze zdrowiem, chętniej korzystają z informacji i zakupów online. Analizy przeprowadzone przez Gemiusa pokazują też sezonowość w korzystaniu z portali zdrowotnych i medycznych. Okazuje się bowiem, że Polacy rzadziej zaglądają na te strony latem, natomiast w sezonie chorobowym, szczególnie w styczniu i lutym, serwisy te odwiedza niemal co drugi użytkownik sieci.
Podsumowując krótko powyższe dane ? w większości leczymy się sami. I o ile w przypadku niegroźnych schorzeń nie jest to nic złego, to niestety w przypadku chorób poważnych może mieć groźne następstwa.
?Od kilku dni mam bóle w klatce piersiowej, dokuczają mi zawroty głowy, duszności oraz ciągłe zmiany nastroju? ? pisze jedna z internautek i już po chwili otrzymuje gotową diagnozę. Tylko co dalej? Recepty ani skierowania na badania nikt jej przez Internet nie wypisze. Czas więc udać się do ?prawdziwego? lekarza. Tylko jak mu powiedzieć, że właściwie to diagnozę już ma i potrzebuje jedynie recepty...
Bardzo zainteresował mnie ten temat i postanowiłam sprawdzić jak to wygląda w praktyce. O to czy taki wyedukowany pacjent jest lepszy od tego mniej poinformowanego zapytałam Annę Majewską, specjalistę medycyny rodzinnej z poradni ?Twój Lekarz Rodzinny? na osiedlu Białostoczek.
- Absolutnie nie mogę zgodzić się ze stwierdzeniem, że taki pacjent jest ?lepszy?. Oczywiście, że znacznie łatwiej współpracuje się z pacjentem świadomym swojej choroby i posiadającym o niej już pewną wiedzę (zwłaszcza jeśli chodzi o schorzenia przewlekłe), jednak jedynie wtedy, gdy wiedza ta jest prawdziwa i aktualna. Im pacjent więcej wie, tym szybsza może być jego reakcja na zaobserwowane u siebie symptomy, a to z kolei pozwoli na wczesne wykrycie i leczenie choroby. Jest to niezwykle istotne np. w profilaktyce chorób nowotworowych. Jednakże niesprawdzone, uproszczone i pobieżne informacje zaczerpnięte z sieci są często jedynie źródłem niepotrzebnych lęków i frustracji pacjenta ? wyjaśnia pani doktor.
- Liczne poradniki na jakie można natknąć się w sieci oraz specjalistyczne artykuły są coraz częściej czytane przez chorych. Tylko czy to nie jest czasem tak, że czytające je osoby sami stają się lekarzami i zamiast się leczyć często sobie szkodzą?
- Tak, jak najbardziej. Wiele informacji zawartych w takich poradnikach jest nieaktualnych i często niestety także nierzetelnych. Pacjentom wydaje się, że korzystając z nich zdobyli wystarczającą wiedzę do postawienia autodiagnozy i co gorsze - wdrożenia nieprawidłowego leczenia. Tymczasem, nic bardziej mylnego, stosowanie leków bez konsultacji ze specjalistą może być bardzo niebezpieczne dla ich zdrowia i życia.
- A czy dużo jest takich pacjentów, którzy przychodząc na wizytę mają gotowa diagnozę, lub nawet sugerują, że Pani nie ma racji bo w Internecie wyczytali co innego?
- W mojej dotychczasowej praktyce nie zdarzyło się, by pacjent sugerował mylną diagnozę ponieważ co innego wyczytał w sieci. Natomiast dość często zdarzają się pacjenci, którzy na wizytę przychodzą z ?gotowym? postawionym już przez siebie rozpoznaniem. Obecnie w okresie jesienno-zimowym najczęściej słyszę: ?Dzień dobry. Pani doktor mam grypę?, a po badaniu okazuje się, że jest to nieżyt nosa. Poza tym bywają jeszcze, choć na szczęście coraz rzadziej, tacy, którzy przychodzą i mówią: ?Ja tylko po antybiotyk, bo od kilku dni drapie mnie w gardle i mam katar? lub niektórzy (częściej osoby starsze ) pojawiają się w moim gabinecie z karteczką , na której widnieje nazwa jakiegoś preparatu i domagają się, aby przepisać im dokładnie ten sam ponieważ ?taki łykała sąsiadka i przestały boleć ją stawy? ? wyjaśnia moja rozmówczyni.
I na koniec jeszcze przestroga. Pamiętajmy, że nawet najtrafniejsza diagnoza postawiona poprzez Internet może być jedynie wskazówką i nigdy nie powinna zastąpić pełnego badania przeprowadzonego w tradycyjnym gabinecie lekarskim. Dlaczego? Te same objawy mogą bowiem pojawiać się w przypadku kilku różnych chorób, zatem profesjonalne badania są niezbędne w celu postawienia ostatecznego rozpoznania.
Marzena Bęcłowicz